29 kwietnia 2015

"Cudowna" podróż – powierz swą drogę Panu

Chciałbym opisać Wam naszą pełną „cudów” podróż na wakacyjny wypoczynek w góry. 
Rzecz działa się w zeszłym roku. Początkowo podróż odbywała się bez żadnych problemów. Po przejechaniu ponad stu kilometrów samochód nagle odmówił posłuszeństwa. Dosłownie, silnik zamilkł i koniec. Na szczęście auto udało się naprawić i jeszcze tego samego dnia dotrzeć do celu podróży. 
A gdzie te „cuda”??? Ano, było ich w tej przygodzie sporo…

Pierwszy to fakt, że po nagłym wyłączeniu się silnika siłą rozpędu udało nam się wjechać i jeszcze elegancko zaparkować na parkingu stacji benzynowej. Jako, że jechaliśmy trasą szybkiego ruchu tzw. gierkówką nawet nie chcę myśleć jak sprawy by się potoczyły gdyby awaria auta spotkała nas chwile dalej tzn. na odludziu, w lesie, gdzie była tylko i wyłącznie owa droga lub chwile wcześniej kiedy przejeżdżaliśmy przez zakorkowane, remontowane duże miasto. 
Dodatkowo, okoliczności samego manewru przymusowego, nagłego parkowania także były niespotykane. Mianowicie w chwili gdy awaria nastąpiła jechaliśmy lewym pasem trasy szybkiego ruchu i „akurat”, „przypadkiem” innymi pasami nikt nie jechał przez co nasz nagły skręt nie stanowił dla nikogo przeszkody. Nie jestem mechanikiem, na samochodach od tej strony znam się mało, ale pierwsze co zrobiłem po zaparkowaniu samochodu na stacji benzynowej to otworzyłem maskę by sprawdzić czy nie zauważę tam niczego niepokojącego. Nic takiego nie rzuciło mi się w oczy … za to widząc podniesiona maskę podszedł do nas pewien młody człowiek, z pytaniem co się stało. To także, w świecie gdzie obecnie panuje wszechobecna znieczulica było niesamowite. Okazało się, że mężczyzna ten jest miejscowym, sam niewiele mógł pomóc ale podał namiar na najbliższego mechanika (dodatkowo podał swoje imię i nazwisko byśmy mogli się na niego powołać – mechanikiem był jego znajomy). Mechanik ten niestety był kilkaset kilometrów dalej na wyjeździe, ale sam, nieproszony obdzwonił swoich znajomych i podał nam namiary na kolejnego fachowca. 
W międzyczasie dotarli do nas moi rodzice z którymi mieliśmy spędzić czas wypoczynku, dzięki czemu mieliśmy możliwość podholowania samochodu do warsztatu. 
Dodam, że podróżowaliśmy z trójką naszych maluchów na pokładzie. 
Na szczęście na miejscu tzn. w serwisie samochodowym okazało się że czeka na nas altanka, gdzie mogliśmy jako tako odpocząć (nawet miło spędzić czas), posilić się czy odświeżyć. 
By było ciekawiej warsztat był czynny do godziny 17-stej, a samochód do dalszej podróży gotowy był o 16.55 … 
I na zakończenie dodam to co naszym zdaniem w tej sytuacji bardzo ważne - cała sytuacja miała miejsce przy wyjeździe z duchowej stolicy Polski, Częstochowy … 
Matka Jasnogórska pięknie o nas zadbała 
JM

Kochani, zapraszamy do podzielenia się swoim doświadczeniem wiary, doświadczeniem obecności Pana Boga w codziennym życiu. Zgodnie z jedną z myśli przewodnich niniejszego bloga - Wielkich dzieł Boga  nie zapominajcie  - piszcie do nas prosimy (na mail cudaBoga@gmail.com) o działaniu Pana Boga w Waszym życiu, oddawajmy Chwałę Panu Bogu, jednocześnie wzmacniając wzajemnie nasza wiarę …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz