Dziś opiszę ostatnio zasłyszaną
relację z niesamowitego cudu dokonanego za przyczyna świętej Urszuli Ledóchowskiej
Rzecz działa się 2-go
sierpnia 1996 roku, około godziny 15-stej. Czternastoletni Daniel Gajewski
spędzający wakacje u sióstr urszulanek w Ożarowie Mazowieckim koło Warszawy
został cudownie uratowany od śmierci spowodowanej porażeniem prądem.
Tego dnia Daniel kosił
trawę w zakonnym ogrodzie. Prace wykonywał kosiarką elektryczną. Koszona trawa,
ze względu na burze i ulewy trwające niemal całą wcześniejszą noc była bardzo
wilgotna często wręcz mokra. Kosiarka zaś, podłączona była do zasilania dwoma
nie do końca przeznaczonymi do tego celu przedłużaczami.
Kiedy Daniel rozłączał
przedłużacze został porażony prądem. Niestety wypadku nie widziała żadna z
sióstr, przebywały one akurat w innej, znacznie oddalonej od miejsca zdarzenia
części ogrodu. Nie było także możliwości by ktoś usłyszał wolanie chłopaka o pomoc.
Daniel w tej
krytycznej sytuacji zobaczył nagle wychodzącą z domu siostrę w habicie
urszulanki. Udało jej się oderwać chłopca od przewodu elektrycznego wciąż
podłączonego do napięcia, tym samym ratując mu życie. Chwile potem postać
siostry zniknęła.
Po ochłonięciu Daniel
chciał podziękować swojej wybawicielce jednak okazało się, że pomocy chłopakowi
nie udzieliła, żadna z przebywających w tym czasie w Domu sióstr.
Eksperci badający
sprawę wypadku orzekli, ze niemal niemożliwe byłoby odłączenie poszkodowanego
od źródła prądu bez udziału osób trzecich.
Daniel i jego
najbliżsi są przekonani, że ową „osoba trzecią” była św. Urszula Ledóchowska,
której kult w domu rodzinnym chłopca był bardzo żywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz